gooブログはじめました!

写真付きで日記や趣味を書くならgooブログ

Świadectwo wiary 2020 | „Znalazłam drogę do królestwa niebieskiego”

2020-09-29 17:54:14 | Świadectwo chrześcijańskie

Świadectwo wiary 2020 | „Znalazłam drogę do królestwa niebieskiego”

Bohaterka filmu była od najmłodszych lat wychowywana przez rodziców w wierze chrześcijańskiej. Po ślubie wraz z mężem podjęła się obowiązków w kościele. W ciągu ostatnich kilku lat uświadomiła sobie, że zawsze się modli i wyznaje grzechy Panu, lecz nie może przestać grzeszyć i nie potrafi żyć zgodnie ze słowami Pana. Nie ma też cierpliwości ani tolerancji dla swojego męża. Rozważa następujące słowa Boga: „Bądźcie świętymi, bo ja jestem święty” (Kpł 11:44). Bóg jest święty i nie ujrzą Go oczy bezbożnych, więc bohaterka zastanawia się, czy ktoś taki jak ona, kto żyje w grzechu, może wejść do królestwa niebieskiego? Przysparza jej to cierpienia, więc nieustannie modli się do Pana. W jaki sposób ostatecznie wyzwoli się z tego zamętu i znajdzie drogę prowadzącą do obmycia i do królestwa niebieskiego? Posłuchajmy wspólnie jej opowieści

 

Źródło: Kościół Boga Wszechmogącego


Świadectwo wiary 2020 | „Zbawienie Boże”

2020-09-04 04:40:31 | Świadectwo chrześcijańskie

Świadectwo wiary 2020 | „Zbawienie Boże”

Uwierzywszy w Boga, główna bohaterka zaczyna z pasją wykonywać swoje obowiązki i ponosić koszty. Zostaje jednak wprowadzona w błąd i skażona przez szatańskie trucizny, takie jak „Wyróżniać się i przynosić zaszczyt przodkom” i „Kto pracuje główką, rządzi innymi, kto pracuje rękami, tym rządzą inni”. Nie umie się powstrzymać przed dążeniem do sławy i statusu, a jej postępowaniem rządzi jej aroganckie usposobienie. Rywalizuje ze swoimi współpracownikami o władzę i korzyści oraz poucza i ogranicza innych braci i siostry, chcąc mieć we wszystkim ostatnie słowo. Dzięki osądowi i objawieniu słów Bożych zaczyna jednak rozumieć swoje niewłaściwe dążenia oraz skażone usposobienie. Później aresztuje ją policja, a Komunistyczna Partia Chin brutalnie ją prześladuje i siłą indoktrynuje. Dzięki temu bohaterka jest w stanie rozpoznać nikczemną istotę KPCh, głęboko zastanawia się nad sobą i zaczyna rozumieć obecne w niej trucizny wielkiego, czerwonego smoka. W efekcie zaczyna odczuwać wyrzuty sumienia, nienawidzić siebie i kazać skruchę przed Bogiem.

 

Źródło: Kościół Boga Wszechmogącego

Zalecenie: Filmy religijne oparte na faktach

 

Proroctwa Objawienia: „Kto ma uszy, niech słucha, co Duch mówi do kościołów” (Obj. 2:7). Pan Jezus już powrócił – czy słyszałeś słowa, które Duch Święty kieruje do wszystkich kościołów? Czy dostąpiłeś ukazania się Pana? Dowiedz się, jak należy przyjąć drugie przyjście Pana i porozmawiaj z nami.

 


Świadectwa chrześcijańskie – Boża łaska wyzwala ją z nieudanego małżeństwa (Część 1)

2020-08-11 14:48:27 | Świadectwo chrześcijańskie

Świadectwa chrześcijańskie – Boża łaska wyzwala ją z nieudanego małżeństwa (Część 1)

Autorstwa A’Jiao, Hong Kong

Jiao siedziała przy oknie, z uczuciem ulgi patrząc na trzymany w dłoniach certyfikat rozwodowy. Dzięki Bożej łasce i Bożemu zbawieniu Jiao wyzwoliła się w końcu ze swego przysparzającego cierpień małżeństwa. Wyjrzała na ulicę za oknem, a wszystko to, co się wydarzyło między nią i jej byłym mężem, stanęło jej przed oczami…

Odnajdując szczęściez

Jiao niczym się nie różniła od wielu innych dziewczyn. Gdy była nastolatką, marzyła o tym, że będzie dorosła i znajdzie męża, który będzie ją bardzo kochał. Zwłaszcza kiedy czytała romanse albo oglądała w telewizji bożyszcza ekranu i kiedy była świadkiem niekończącej się miłości między głównym bohaterem i bohaterką, podchwytywała idee w rodzaju „miłość jest czymś najwyższym” oraz „razem się zestarzeć, trzymając się za ręce” jako ideały przyświecające jej własnemu przyszłemu małżeństwu, i z utęsknieniem wyczekiwała wielkiej miłości. Dopiero wtedy, jak sądziła, jej życie nie będzie życiem jałowym.

Gdy była gotowa wyjść za mąż, spotkała Minga. Ming gorąco kochał Jiao, Jiao zaś sądziła, że Ming będzie jej partnerem przez resztę życia, tak więc założyli rodzinę. Po tym jak się pobrali, Ming jeszcze bardziej troszczył się o Jiao: tolerował jej słabości i zawsze ją usprawiedliwiał, a Jiao czuła się najszczęśliwszą kobietą na świecie.

Separacja

I kiedy tak była zanurzona w swym szczęśliwym małżeństwie, pewnego dnia Jiao przypadkowo odkryła w telefonie komórkowym Minga pełną czułości wiadomość tekstową, wysłaną przez inną kobietę. Jiao spytała Minga, czy ma romans, a Ming się przyznał. Było to dla Jiao niczym grom z jasnego nieba, doznała uczucia, jakby serce rozdarło się na dwoje. Chciała odejść, ale Ming prosił ją i błagał, by dała mu jeszcze jedną szansę. Widząc, że Ming jest pełen skruchy, Jiao zmiękło serce i postanowiła mu wybaczyć.

W ciągu kolejnych dni Ming był tak samo uprzejmy i opiekuńczy jak na początku ich związku – zwłaszcza po tym, jak Jiao urodziła, Ming jeszcze bardziej się o nią troszczył. Złożył też Jiao wiele obietnic: „Zamierzam ciężko pracować i zarabiać, żebyście ty i nasze dziecko mieli w przyszłości dobre życie”. Mimo że raz ją zdradził, Jiao czuła, że Ming wciąż naprawdę ją kocha, i powiedziała sobie, że trzeba dbać, by ta miłość pozostała silna!

Jak długo jednak może trwać miłość, zanim wygaśnie? Z upływem czasu trudy życia zaczęły stopniowo przesłaniać małżeńską błogość. Ming coraz później wracał do domu z pracy – czasami o drugiej albo trzeciej w nocy. Stawał się również wobec Jiao coraz bardziej obojętny; często kłócili się z powodu błahostek. Po takiej kłótni przez jakiś czas nie odzywali się do siebie. Jiao bardzo cierpiała, nie chciała, żeby ten impas między nimi utrzymywał się. Któregoś dnia Jiao spytała Minga: „Dlaczego okazujesz mi coraz większą obojętność?” Ming odparł: „W naszej miłości coś się zmieniło. Myślę, że byłoby dobrze, gdybyśmy zdecydowali się na separację…” Na te słowa Jiao poczuła pustkę w sercu. I tylko tak stała, nie potrafiąc opanować łez.

Tydzień później wypadła siódma rocznica ślubu Jiao i Minga. Jiao sądziła, że Ming przemyśli cały ten czas, jaki byli ze sobą i że w jego sercu dokona się przemiana, niespodziewanie jednak Ming poinformował ją, że chce rozwodu!

Ten nagły cios zupełnie ją ogłuszył, również starsza siostra Jiao powiedziała jej, że Ming od jakiegoś czasu właściwie jej nie kocha i że ma przed nią tajemnice… Słowa siostry zupełnie przekreśliły ostatni promyk nadziei Jiao, która w przypływie rozpaczy zażyła dziewięćdziesiąt tabletek nasennych. Odratowano ją, ale wtedy postanowiła skoczyć z wysokiego budynku. Po raz kolejny została cudownie ocalona, ale ponieważ odniosła poważne obrażenia, istniała możliwość, że resztę życia spędzi w wózku inwalidzkim. Gdy jednak Jiao zobaczyła, że Ming robi, co może, opiekując się nią, i że jest zdruzgotany obwiniając się o wszystko, uznała, że jednak było warto.

Roztrzaskanego zwierciadła nie da się naprawić

Z upływem czasu Jiao powoli wracała do zdrowia, mogła już teraz chodzić o kulach. Choć jednak tego pragnęła, szczęście nie powróciło do jej życia. Ming otaczał tajemnicą swoje sprawy, skłamał też, że na kilka dni wyjeżdża w podróż służbową. Pod jego nieobecność Jiao zadzwoniła do niego, ale nie odebrał. Zadzwoniła raz jeszcze ukrywszy wcześniej swój numer. Ming odebrał i po kilku niecierpliwych słowach, zakończył rozmowę. Głowę Jiao wypełniły obrazy ukazujące Minga z inną, a w sercu poczuła ból, nad którym nie mogła zapanować. Ming wrócił na trzeci dzień i Jiao ukradkiem przeszukała mu kieszenie. Ku swemu zdziwieniu znalazła kilka prezerwatyw! Miała złamane serce. Nie mogła tego zrozumieć. Przez lata oddawała mu całe swoje serce – dlaczego Ming musiał ją potraktować z takim okrucieństwem? Jiao zaczął przepełniać żal do Minga, czuła, że jej doskonała rodzina stała się tym, czym była dzisiaj, tylko z jego winy.

Niezależnie jednak od tego, jak bardzo czuła się zraniona, Jiao nie chciała stracić swej rodziny i pragnęła zapewnić synowi pełną rodzinę. Aby ocalić swoje zagrożone małżeństwo, Jiao zapanowała nad bólem w sercu i zaczęła się uczyć przyrządzania potraw, które uwielbiał Ming, piekła mu ulubione ciastka, a nawet sprzedała swoją ślubną biżuterię i kupiła złotą bransoletę, która podobała się Mingowi. Jednak Ming trwał w swych dotychczasowych nawykach, nawet nie siląc się na powściągliwość. Któregoś dnia obserwatorium wydało ostrzeżenie przed nadciągającym tajfunem o mocy dziesięciu. Jiao powiedziała Mingowi, żeby nie wychodził z domu i został z ich synem, Ming jednak się uparł. W porze lunchu Jiao nie mogła się powstrzymać, żeby znów nie przeszukać kieszeni męża i po raz kolejny znalazła w nich prezerwatywy. Nie była w stanie dłużej panować nad emocjami i rozwścieczona cisnęła swoją miską o podłogę. Ich pięcioletni syn przestraszył się i zaczął głośno płakać, a Ming uderzył Jiao. W owej chwili Jiao była kompletnie załamana, smutek, gniew i ból wypełniały jej umysł, a z oczu popłynęły łzy… Chwyciła za kule i wyszła z domu. Kuśtykała opustoszałymi ulicami, ściekały z niej strugi zimnego deszczu, gdy jej twarz i ciało smagał tajfun. Jiao czuła, że zimno przenika ją na wskroś i sama nie wiedziała, czy woda na jej twarzy to był deszcz, czy jej własne łzy. W owej chwili cały świat Jiao spowijała ciemność i szaruga…

Po tym wszystkim Ming stał się jeszcze bardziej samolubny i zuchwały i często wracał do domu dopiero po północy albo po prostu wcale nie wracał na noc. Jiao nosiła ból w sercu i marniała z każdym kolejnym dniem. Co noc, gdy było już późno, uzmysławiając sobie, że w tak dużym domu jest tylko ona z synem, Jiao poddawała się bezgranicznemu smutkowi i poczuciu opuszczenia – i stać ją było tylko na to, by znieczulić się drinkiem…

Nastaje świt

Któregoś dnia Jiao szczęśliwym trafem natknęła się na chrześcijankę Min. Podobnie jak Jiao Min miała za sobą niefortunne przejścia, ale dzięki Bożemu zbawieniu Min w końcu uwolniła się od bólu. Któregoś dnia Jiao spytała Min: „Dlaczego ludzkość żyje w takim cierpieniu?” Wtedy Min odczytała Jiao dwa fragmenty słów Bożych: „Adam i Ewa, stworzeni przez Boga na początku, byli ludźmi świętymi, co znaczy, że byli święci, dopóki przebywali w ogrodzie Eden, nieskażeni grzechem. Byli również wierni Jahwe i nie znali zdrady Jahwe. Było zaś tak dlatego, że nie było w nich niepokoju, jaki niesie wpływ szatana, ani nie było w nich jego trucizny i byli najczystsi spośród całego rodzaju ludzkiego. Żyli w ogrodzie Eden, nieskalani żadną nieczystością, niebędący we władzy cielesności, pełni czci dla Jahwe. Później, gdy zostali skuszeni przez szatana, mieli w sobie truciznę węża oraz chęć zdradzenia Jahwe i żyli już pod wpływem szatana. Na początku byli święci i czcili Jahwe; tylko w ten sposób byli ludźmi. Potem, kiedy skusił ich szatan, zjedli owoc z drzewa poznania dobra i zła i żyli pod wpływem szatana. Stopniowo ulegali przez niego skażeniu i zatracili swój pierwotny ludzki obraz” („Doświadczenia Piotra: jego znajomość karcenia i sądu”). „Po skażeniu przez szatana człowiek zaczął popadać w coraz większe zwyrodnienie, pogłębiały się jego choroby, a cierpienie stawało się coraz okrutniejsze. Człowiek coraz dotkliwiej odczuwał pustkę, tragedię i niemożność dalszego trwania świata, a także miał w sobie coraz mniej nadziei dla świata. To cierpienie zostało zatem sprowadzone na człowieka przez szatana i miało swój początek wtedy, gdy człowiek został skażony przez szatana, a ciało ludzkie uległo zwyrodnieniu” („Znaczenie doświadczanego przez Boga bólu świata”).

Min omówiła to z Jiao następująco: „Na początku Bóg stworzył naszych przodków, Adama i Ewę, potem umieścił ich w ogrodzie Eden. Na tym etapie ludzkość nie była zdeprawowana przez szatana i była posłuszna Bogu oraz pełna czci dla Niego; ludzie nie mieli w sercach zła ani zepsucia, żyjąc zaś w ogrodzie Eden cieszyli się opieką, ochroną i błogosławieństwami Boga, zaznawali też niezmiernego szczęścia i pokoju. Potem zostali zwiedzeni i zdeprawowani przez szatana, na skutek czego zdradzili Boga, i w ten sposób na świecie pojawił się grzech. Powoli, z biegiem czasu ludzkość zaczęła odchodzić od Boga i żyć w grzechu, pogrążyła się w przyjemnościach ciała, zaczęła folgować cielesnym pożądliwościom i ulegać złym tendencjom. Z powodu skażenia przez szatana ludzkość stawała się coraz bardziej arogancka, nikczemna, samolubna i podstępna, interakcje między ludźmi wypełniły się kłamstwami i oszustwem, jeden drugiego wykorzystywał i zdradzał. Dzisiejsi ludzie inaczej zachowują się patrząc innym w oczy, inaczej zaś za ich plecami, rywalizują też ze sobą i walczą w trosce o swój osobisty interes. Nawet mężowie i żony wzajemnie się wykorzystują i się zdradzają, zupełnie nie zważając na uczucia partnera i utracili zupełnie elementarne sumienie, rozumność, moralność i godność. Żyjąc w tak niegodziwym i skażonym świecie i będąc tak dogłębnie zdeprawowanym przez szatana, że nie przypominamy ani człowieka, ani ducha, czy można nie odczuwać bólu? Bóg wie, że my, ludzie, zostaliśmy skażeni i skrzywdzeni przez szatana i że nasze życie, nasz byt nacechowany jest bólem i bezbronnością. Dlatego też Bóg wcielił się na ziemi i wyraża prawdę, aby nas zbawić i umożliwić nam zrozumienie owej prawdy i abyśmy mogli ujrzeć źródłową przyczynę wszelkiego zła i zepsucia w świecie, a także byśmy mogli uchwycić środki i metody, jakimi posługuje się szatan, żeby nas zdeprawować. Jednocześnie Bóg ukazuje nam drogę i kierunek, w jakim musimy podążać, by uwolnić się od bólu. Gdy przychodzimy przed Boga i czytamy Jego słowa, kiedy rozumiemy prawdę i przenikamy istotę problemów, odnajdujemy właściwy cel dążenia i w sposób naturalny uwalniamy się od bólu”. Po wysłuchaniu wyjaśnień Min Jiao w końcu zrozumiała, że przyczyną tego, że ludzkość żyła wśród tak wielkich cierpień, było skażenie dokonane przez szatana. Ludzkość coraz bardziej nikczemniała i popadała w degenerację, a wcześniej utraciła zarówno sumienie, jak i człowieczeństwo. Jiao czuła, że to, co mówi Min, ma sens, i zapragnęła posłuchać, co Min ma do powiedzenia o wierze w Boga.

Min przeczytała Jiao kolejny fragment ze słowami Boga: „Wszechmogący jest miłosierny wobec tych, którzy głęboko cierpią. Jednocześnie dosyć ma ludzi, którzy nie mają żadnej świadomości, gdyż musi czekać zbyt długo na ich odpowiedź. Pragnie poszukiwać, poszukiwać twojego serca i twojego ducha. Chce przynieść ci strawę i wodę oraz obudzić cię, tak abyś nie był już więcej spragniony ani głodny. Kiedy jesteś strudzony i zaczynasz odczuwać osamotnienie tego świata, nie dziw się, nie płacz. Bóg Wszechmogący , Stróż, przyjmie cię z otwartymi ramionami w każdym momencie” („Westchnienie Wszechmogącego”). Kiedy Jiao wysłuchała Bożych słów, jej serce rozgrzała Boża miłość. Jiao pomyślała o tym, jak po zdradzie popełnionej przez Minga znosiła cały ten ból i wiodła straszne życie, a nawet dwa razy była bliska jego utraty – tylko po to, żeby utrzymać małżeństwo. Dopiero teraz zrozumiała, że Bóg przez cały czas czuwał u jej boku, pilnując jej i ją chroniąc, świadom, że żyła w bólu – we władzy szatana. Bóg kierował każdym krokiem na jej drodze i umożliwił jej powrót na stronę Boga. Serce Jiao przepełniała wdzięczność wobec Boga, była tak poruszona, że łzy spłynęły jej po policzkach…

Jiao radośnie przyjęła Boże dzieło dni ostatecznych i często czytała Boże słowa razem z braćmi i siostrami, ci zaś omawiali swoje doświadczenia i to, co sami zrozumieli, i śpiewali pieśni ku chwale Boga. Wszystko to wniosło światło w okaleczone, samotne życie Jiao i stopniowo jej twarz zaczął rozjaśniać długo niegoszczący na niej uśmiech. Ilekroć jednak wracała do domu, myślała o apatycznym stosunku Minga do niej i o jego zdradzie, i nie potrafiła zapanować nad bólem, jaki czuła w głębi serca. Co więcej, Jiao nie mogła zrozumieć, że Ming, który wcześniej tak bardzo ją kochał, stał się kimś, kto wciąż będąc osobą tak dobrze jej znaną, był zarazem tak bardzo jej obcy.

Źródło artykułu: Kościół Boga Wszechmogącego

Czasy ostateczne to najważniejszy moment, by powitać przyjście Pana, jak więc powinniśmy to zrobić? Co możemy uczynić, żeby wejść do królestwa niebieskiego i zyskać życie wieczne? Pan Jezus powiedział: „Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie, pukajcie, a będzie wam otworzone”. (Ewangelia Mateusza 7:7). Strona Ewangelii o zstąpieniu Królestwa poprowadzi Cię do szukania tajemnicy powrotu Pana Jezusa, abyś znalazł drogę do królestwa niebieskiego i wiecznego życia. Poznajmy je i wspólnie omówimy.

 


Świadectwa chrześcijańskie – Opanujcie 3 zasady rozróżniania głosu Boga, aby spotkać się z Panem

2020-06-29 17:43:49 | Świadectwo chrześcijańskie

Świadectwa chrześcijańskie – Opanujcie 3 zasady rozróżniania głosu Boga, aby spotkać się z Panem

Już nadeszły dni ostateczne. Proroctwo o powrocie Pana jest w zasadzie spełnione. Co powinniśmy zrobić, aby spotkać Pana? Pan Jezus powiedział: „Moje owce słuchają mego głosu, i ja je znam, a one idą za mną” (Jana 10:27). „Oto stoję u drzwi i pukam. Jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wejdę do niego i spożyję z nim wieczerzę, a on ze mną”. (Objawienia Jana 3:20). Pan Jezus wyraźnie powiedział nam, że w dniach ostatecznych Pan przemówi ponownie, gdy Pan przyjdzie ponownie. A gdy Pan puka do naszych drzwi, tylko ci, którzy słuchają głosu Boga, powitają Pana i udadzą się na ucztę Baranka. Jak więc odróżnić głos Boga? Poniższy program ujawni odpowiedź dla Ciebie, więc bądź na bieżąco!

Bóg mówi: „Celem Mojego ostatecznego zadania jest nie tylko ukaranie człowieka, ale również zaplanowanie jego przeznaczenia. Ponadto jest nim otrzymanie uznania od wszystkich za wszystko, czego dokonałem. Chcę, aby każdy człowiek zobaczył, że wszystko, czego dokonałem jest dobrem i wszystko, czego dokonałem jest wyrażeniem Mojego usposobienia. Nie jest aktem człowieka, najmniejszego w całej naturze, stworzenie rodzaju ludzkiego. Przeciwnie, to Ja karmię każdą żywą istotę w stworzeniu. Bez Mego istnienia, rodzaj ludzki wyginie i dosięgnie go plaga nieszczęść. Żadna ludzka istota nie zobaczy już nigdy więcej piękna słońca i księżyca ani zieleni świata. Rodzaj ludzki napotka tylko zimną noc i nieuniknioną dolinę cienia śmierci. Jestem jedynym zbawieniem rodzaju ludzkiego. Jestem jedyną nadzieją człowieka, a co więcej, jestem Tym, na którym spoczywa egzystencja całej ludzkości. Beze Mnie ludzkość natychmiast doprowadzi się do całkowitego zatrzymania. Beze Mnie ludzkość będzie cierpieć klęskę i będzie zadeptana przez wszelkiego rodzaju duchy, albowiem nikt nie baczy na Mnie. Wykonałem zadanie, które nie może być wykonane przez nikogo innego. Mam jedynie nadzieję, że człowiek odpłaci Mi dobrymi uczynkami. Chociaż tych, którzy mogą Mi odpłacić jest niewielu, Ja wciąż dopełnię Mej podróży w świecie ludzi i podejmę kolejny krok odsłony Mego zadania, bo Moje zabieganie pośród człowieka przez tych wiele lat jest owocne, a Ja jestem bardzo zadowolony. Nie zależy Mi na liczbie ludzi, ale na ich dobrych uczynkach. W każdym razie, mam nadzieję, że przygotujesz wystarczającą ilość dobrych uczynków dla własnego przeznaczenia. Wtedy będę usatysfakcjonowany. W przeciwnym razie nikt z was nie uniknie klęski, która na was spadnie. Klęska rodzi się we Mnie i jest oczywiście przeze Mnie zaplanowana. Jeśli nie potrafisz jawić się dobrem w Moich oczach, nie unikniesz cierpienia w klęsce” („Przygotuj dostatecznie wiele dobrych uczynków dla swego przeznaczenia”).

Źródło: Kościół Boga Wszechmogącego

Witaj! Witam na moim blogu! Proroctwo Objawienia: „Kto ma uszy, niech słucha, co Duch mówi do kościołów” (Objawienie Jana 2:7). Teraz, gdy Pan powrócił, aby kierować do wszystkich kościołów, czy słyszałeś głos Boga? Chcesz dowiedzieć się, jak powitać powrót Pana Jezusa? Kliknij link, aby przejść do Messenger, poznajmy je i wspólnie omówmy!


Świadectwo wiary – Bóg jest przy mnie

2020-06-25 18:28:49 | Świadectwo chrześcijańskie

Świadectwo wiary – Bóg jest przy mnie

Autorstwa Guozi, Stany Zjednoczone

Urodziłam się w rodzinie chrześcijańskiej i kiedy miałam rok, moja mama przyjęła nowe dzieło powracającego Pana Jezusa – Boga Wszechmogącego – choć moja babcia mocno się temu sprzeciwiała. Pamiętam, że gdy byłam mała, najczęściej mówiła do mnie tak: „Jeśli czujesz się źle albo nie potrafisz zrobić pracy domowej, to po prostu pomódl się do Pana Jezusa. On da ci inteligencję i mądrość; On zapewni ci bezpieczeństwo”. Natomiast moja mama często mówiła mi, że „Bóg stworzył ten świat i stworzył ludzkość. Zawsze jest przy nas. Gdy masz jakiś problem, pamiętaj, by modlić się do Boga Wszechmogącego, a On zaopiekuje się tobą i cię ochroni”. Te dwa różne głosy często rozbrzmiewały w moich uszach. Kiedyś niepewnym tonem zapytałam mamę: „Babcia chce, żebym modliła się do Pana Jezusa, a ty chcesz, żebym modliła się do Boga Wszechmogącego. Kogo powinnam słuchać?” Odpowiedziała mi: „W rzeczywistości Pan Jezus i Bóg Wszechmogący są tym samym Bogiem. Różnią się tylko imiona, które Bóg przybiera i dzieła, które wykonuje, ponieważ dotyczą one różnych wieków. Pan Jezus wykonywał swoje dzieło w Wieku Łaski, a Bóg Wszechmogący wykonuje swoje dzieło w Wieku Królestwa. Z każdym wiekiem Bóg zmienia sposób, w jaki wykonuje swoje dzieło, a także swoje imię. Ale niezależnie od tego, jak zmieniają się Jego imię i Jego dzieło, Jego istota pozostaje taka sama. Dzisiaj idąc do szkoły zakładasz czerwoną sukienkę, a jutro idąc do restauracji założysz niebieską – a przecież mimo tego, że zakładasz różne ubrania, chodzisz w różne miejsca i robisz różne rzeczy, wciąż jesteś sobą. Ale kiedy nadchodzi nowy wiek Boga, musimy dotrzymać kroku Jego nowemu dziełu. Dlatego teraz powinniśmy modlić się do Boga Wszechmogącego”. Mimo że wysłuchałam wyjaśnienia mojej mamy, wciąż czułam się zdezorientowana i żywiłam nieco wątpliwości co do nowego dzieła Boga Wszechmogącego.

W sierpniu 2014 roku przyjechałam do Stanów Zjednoczonych do szkoły. Po kilku miesiącach dołączyła do mnie moja mama i nawiązała kontakt z Kościołem Boga Wszechmogącego w Stanach Zjednoczonych. Od tamtej pory zaczęłam stopniowo dostrzegać istnienie Boga Wszechmogącego. Kiedy przyjechałam do Stanów Zjednoczonych na studia, bardzo trudno było mi przystosować się do życia tutaj, zwłaszcza że mieszkałam sama u kogoś w domu. Jestem bardzo strachliwa, więc bałam się spać sama. Moja mama powiedziała mi wtedy: „Musimy wierzyć, że nic nie może równać się z władzą Boga; szatan i demony także znajdują się pod władzą Boga, więc kiedy w nocy się boisz, po prostu pomódl się do Boga. Tak długo, jak masz Boga w sercu, szatan nie może się do ciebie zbliżyć”. Za każdym razem, kiedy słyszałam jej słowa, czułam się znacznie spokojniejsza i bardziej odprężona.

W grudniu 2015 roku zaczęłam uczęszczać na spotkania w Kościele Boga Wszechmogącego, ale ponieważ wciąż jeszcze nie miałam zbyt wiele zrozumienia w sprawach wiary, dość często musiałam się zmuszać, aby brać w nich udział. Dopiero później, kiedy doświadczyłam dwóch zdarzeń, zaczęłam praktycznie doceniać autentyczne istnienie Boga i wtedy też byłam w stanie potwierdzić z całego serca że Bóg Wszechmogący jest jedynym prawdziwym Bogiem i że zawsze jest przy mnie.

Było piątkowe popołudnie i miałam jeszcze tylko plastykę, a potem kończyłam lekcje i mogłam iść do domu. Nagle koleżanka z klasy powiedziała do mnie: „Odpuśćmy sobie ostatnią lekcję i chodźmy do miasta coś zjeść i pochodzić po sklepach. Słyszałam o nowej, znakomitej restauracji z owocami morza”. Kiedy to usłyszałam, miałam ochotę się zgodzić – nic nie zjadłam na lunch i byłam bardzo głodna. Burczało mi w brzuchu tak, jakby moje ciało samo przynaglało mnie do tego, bym pognała do tej restauracji z owocami morza. Ja jednak wciąż się wahałam. „Nigdy nie byłam na wagarach – pomyślałam. – Co będzie, jak mnie złapią?” Ale potem przypomniałam sobie, że Xiao Li, uczennica z mojej klasy, wiele razy chodziła na wagary, nawet wtedy, gdy były ważne lekcje, i nikt jej nie złapał, więc mi też ujdzie to na sucho. Powiedziałam więc koleżance, że z nią pójdę i poprosiłam nauczycielkę plastyki o usprawiedliwienie mojej nieobecności, ponieważ mam tego popołudnia wizytę u lekarza i muszę wyjść wcześniej. Zamówiłyśmy z koleżanką taksówkę i pojechałyśmy do miasta, żeby pochodzić po sklepach i coś zjeść. Do domu wróciłam dopiero o ósmej czy dziewiątej wieczorem. Po powrocie odebrałam e-mail od nauczyciela opiekującego się zagranicznymi uczniami, który prosił mnie o przyniesienie następnym razem do szkoły dokumentacji potwierdzającej wizytę u lekarza. Kiedy to przeczytałam, wpadłam w panikę i szybko poprosiłam o radę koleżanki z klasy. Jedna z nich powiedziała: „Nie musisz mu pokazywać żadnej dokumentacji. To są prywatne sprawy”. Wydawało mi się, że ma rację, ale ponieważ to ja postąpiłam źle, czułam się zakłopotana tym, że miałabym udawać oburzoną i bronić swoich racji. Poprosiłam więc właścicielkę domu, w którym mieszkałam, aby pomogła mi wymyślić jakieś wyjście z tej sytuacji. Poradziła mi, żebym poszła do opiekuna zagranicznych uczniów i przyznała się do błędu. Wysłuchawszy jej, miałam mętlik w głowie – nie wiedziałam, czy mam przyznać się do winy, czy nadal oszukiwać. Całą noc przewracałam się z boku na boki nie mogłam zasnąć. Chciałam przyznać się do winy, ale bałam się, co pomyślą o mnie moja nauczycielka oraz koleżanki i koledzy z klasy. Bałam się, że pozytywny wizerunek, o który dbałam, runie w mgnieniu oka. Pełna boleści, stanęłam przed Bogiem, by się pomodlić i poszukać odpowiedzi, a wtedy zobaczyłam ten fragment słów Boga: „Lecz ludzie nieuczciwi nie postępują w ten sposób. Żyją według filozofii Szatana oraz według własnej fałszywej natury i substancji. Muszą być ostrożni we wszystkim, co robią, aby inni nic na nich nie mieli; we wszystkim, co robią, muszą stosować własne metody oraz dokonywać nieuczciwej i pokrętnej manipulacji, aby ukryć swą prawdziwą twarz, z obawy, że wcześniej czy później z czymś się zdradzą – a kiedy już pokazują swoje prawdziwe oblicze, próbują odwrócić sytuację. Gdy zaś próbują odwrócić sytuację, czasami nie jest to takie łatwe, a gdy nie potrafią tego zrobić, zaczyna ogarniać ich niepokój. Boją się, że inni ich przejrzą, a kiedy tak się stanie, czują, że okryli się wstydem, a wtedy muszą myśleć o tym, co powiedzieć, aby, uratować sytuację. … Cały czas pochłonięci są myśleniem o tym, jak sprawić, byś ich źle nie zrozumiał, jak sprawić, byś słuchał tego, co mówią i zwracał uwagę na to, co robią w taki sposób, który pomoże im zrealizować ich zamiary. Nieustannie mielą więc to w głowach. Myślą o tym nocami, gdy nie mogą spać, w dzień, gdy nie mogą jeść, a także podnoszą ten temat w rozmowach z innymi. Zawsze udają, abyś nie myślał, że są takimi właśnie ludźmi, żebyś myślał, że są dobrzy, żebyś nie zorientował się, o co im naprawdę chodzi” („Najbardziej fundamentalna praktyka bycia osobą uczciwą” w księdze „Zapisy przemówień Chrystusa”). Jedno po drugim, słowa Boga obnażały moje najtajniejsze myśli i czułam, jakby światło nagle rozjaśniło mroczną stronę mojego serca, wydobywając ją z ciemności, tak że było mi potwornie wstyd i nie miałam gdzie się schować. „To prawda! – pomyślałam. – Poszłam na wagary i skłamałam, a potem nie tylko nie przejęłam inicjatywy i nie przyznałam się do błędu, ale zachodziłam w głowę, jak zatuszować moje kłamstwo, jak ukryć prawdę. Nie miałam za grosz poczucia winy ani wyrzutów sumienia. Wydawało mi się nawet, że nauczyciel opiekujący się zagranicznymi uczniami powinien zająć się swoimi sprawami. Tak! Takie postępowanie jest buntem przeciw Bogu i napełnia Go wstrętem! Żadna z moich myśli i żaden z moich uczynków nie jest ani trochę zgodny z wymogami stawianymi przez Boga – człowiek wierzący w Boga tak nie postępuje! Nie, nie wolno mi rozwiązywać swoich problemów w taki sposób, w jaki robią to ludzie niewierzący. Muszę okazać skruchę przed Bogiem i działać zgodnie z Jego wymaganiami. Muszę powiedzieć prawdę i być osobą uczciwą”.

W poniedziałek poszłam więc do nauczyciela i przyznałam się, że poszłam na wagary. Byłam zdumiona, gdy nauczyciel w ogóle mnie nie skrytykował, tylko powiedział, że jestem bardzo uczciwa i że dobrze o mnie świadczy to, że potrafię przyznać się do błędu! Musiałam wszakże zostać ukarana za wagarowanie, więc nauczyciel kazał mi zostać godzinę po lekcjach, abym mogła zastanowić się nad tym, co zrobiłam. Mimo że kara, która mnie spotkała za wagarowanie i za kłamstwo, nie była zbyt dokuczliwa, czułam, że doświadczyłam Bożej opieki. Podczas późniejszego spotkania w kościele, podzieliłam się tym doświadczeniem w rozmowie z moją siostrą. Wysłuchawszy mojej relacji, przeczytała mi następujący fragment słów Boga: „Jeśli wierzysz w Boże panowanie, musisz wierzyć, że to, co się zdarza każdego dnia, czy jest dobre, czy złe, nie dzieje się przypadkowo. To nie tak, że ktoś celowo jest dla ciebie surowy bądź cię atakuje. To wszystko tak naprawdę jest zaplanowane przez Boga. W jakim celu Bóg planuje coś takiego? Nie po to, by ukazać twoje wady lub by cię zdemaskować; zdemaskowanie cię nie jest ostatecznym celem. Ostatecznym celem jest cię udoskonalić i cię zbawić. Jak Bóg to robi? Po pierwsze, sprawia, że zyskujesz świadomość swojego zepsutego usposobienia, swojej natury i istoty, swoich wad oraz tego, czego ci brak. Jedynie dzięki poznaniu tych spraw i zrozumieniu ich w swoim sercu, możesz dążyć do prawdy i stopniowo wyzbyć się swojego zepsutego usposobienia. Jest to danie ci szansy przez Boga” („By osiągnąć prawdę, musisz uczyć się od ludzi, spraw i rzeczy wokół siebie” w księdze „Zapisy przemówień Chrystusa”). Dzięki rozmowie o słowach Boga zrozumiałam, dlaczego moich kolegów z klasy nie spotkały żadne konsekwencje, mimo że wielokrotnie chodzili na wagary, a ja za pierwszym razem zostałam złapana przez nauczyciela. Był to rzeczywiście przejaw wszechwładzy Boga. Bóg zaaranżował okoliczności w tak praktyczny sposób, by mnie obnażyć, chłostać i dyscyplinować; zrobił tak, abym mogła zrozumieć moją własną szatańską naturę i poznać swe skażone usposobienie skłonne do kłamstwa i oszustwa, a zarazem mogła dążyć do prawdy, być osobą uczciwą i urzeczywistniać prawdziwe człowieczeństwo. Był to dowód miłości Boga do mnie i Jego zbawienia. Dawniej wszyscy chwalili mnie za to, jak dobrym jestem dzieckiem, więc zawsze myślałam, że tak właśnie jest, ale dzięki objawieniu faktów oraz dzięki temu, że słowa Boga osądziły mnie i obnażyły, w końcu zdałam sobie sprawę z tego, jak perfidna i kłamliwa jest moja natura. Potrafiłam bezczelnie kłamać i oszukiwać, a moja postawa naprawdę była niedojrzała; w każdym czasie i miejscu byłam w stanie postępować tak, jak niewierzący, żyjąc zgodnie ze swymi skażonymi skłonnościami i przynosząc wstyd imieniu Boga. Nauczyciel kazał mi zostać po lekcjach – mimo że kara ta nie była dotkliwa dla mojego ciała, sprawiła jednak, że zapamiętałam tę lekcję i w przyszłości nie będę kłamać ani oszukiwać. Gdyby tamte wagary uszły mi na sucho, znów chciałabym uciekać z lekcji, gdy byłabym poddawana próbom i pokusom. Kłamałabym wtedy coraz częściej, stawała się coraz bardziej fałszywa i nieuczciwa, aż w końcu całkowicie zostałabym opanowana przez szatana. Do tego czasu zaś Bóg przestałby nawet się do mnie przyznawać, ponieważ kocha On i zbawia ludzi uczciwych, a ludzi kłamliwych nienawidzi i eliminuje. Dopiero w tamtej chwili w końcu wyraźnie zrozumiałam, jak wielką krzywdę wyrządza kłamstwo i pojęłam też jak ważne, wręcz kluczowe jest to, aby być osobą uczciwą!

Niedługo potem mieliśmy egzamin z matematyki. Wieczór przed testem spędziłam na nauce i odkryłam, że wciąż nie opanowałam wielu zagadnień. Bardzo się zmartwiłam, bo przecież egzamin był już jutro. Ponieważ oceny z tego semestru były najważniejsze, żeby dostać się na uniwersytet, miano przyglądać się moim stopniom z tego roku, a gdybym nie zaliczyła matematyki, to cała moja dotychczasowa ciężka praca poszłaby na marne. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej byłam zestresowana. Następnego dnia, dosłownie kilka minut przed egzaminem, nagle zdałam sobie sprawę, że zapomniałam zeszytu, w którym miałam zapisane wszystkie wzory. Ogarnęła mnie panika. W tajemnicy zapisałam w tym zeszycie wiele przykładów zadań, ale teraz, kiedy nie miałam go przy sobie, byłam pewna, że nie zdam egzaminu. Chwytając się resztek nadziei, rozglądałam się dookoła, licząc na to, że przypadkowo upuściłam go gdzieś na podłogę. Gdy się tak rozglądałam, zobaczyłam odpowiedzi zapisane na arkuszu egzaminacyjnym ucznia siedzącego obok mnie. Ten łut szczęścia bardzo mnie ucieszył i nagle poczułam, że jest jeszcze dla mnie promyk nadziei. Spojrzałam ukradkiem na nauczyciela – był zajęty pracą i wpatrzony w ekran komputera. Szybko rozwiązałam więc wszystkie zadania na chybił trafił, a potem szturchnęłam siedzącego obok mnie ucznia, dając mu znać, żebyśmy porównali nasze odpowiedzi. Chociaż powiedziałam, że chcę porównać nasze odpowiedzi, tak naprawdę chciałam przepisać jego rozwiązania. W taki sposób, siedząc jak na szpilkach i zerkając ukradkiem do jego arkusza, napisałam cały egzamin.

Myślałam, że w końcu mam z głowy przedmiot, w którym najgorzej mi szło, i już zaczęłam planować, jak dobrze będę się bawić, gdy zaczną się wakacje! Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, kilka dni później odbyła się w szkole wywiadówka dla rodziców i opiekunów uczniów. Moją kartę ocen poszła odebrać za mnie moja gospodyni. Powiedziała, że mam dobre oceny z wszystkich przedmiotów, ale nie mam wpisanej oceny z matematyki, ponieważ nauczyciele podejrzewają, że złamane zostały szkolne zasady etyki. Kiedy to usłyszałam, poczułam jakby w jednej chwili cały świat runął mi na głowę – byłam zmartwiona, przestraszona i nie wiedziałam, co robić. W głowie ciągle kłębiły mi się myśli: „Szkolne zasady etyki? Czy może chodzić o to, że dowiedzieli się o tym, iż przepisałam rozwiązania od kolegi? Jeśli tak, to co powinnam zrobić? Ściąganie jest naprawdę poważnym problemem i może nawet zmniejszyć moje szanse dostania się na uniwersytet. Ale jak na razie szkoła ma tylko podejrzenia, więc jeszcze jest dla mnie nadzieja. Wszystko będzie dobrze, jeśli tylko przedstawię wiarygodne wytłumaczenie. Jak jednak mam to wytłumaczyć? Przecież naprawdę ściągałam. Może powinnam po prostu pójść do szkoły i się przyznać?” Rozpatrywałam w głowie wszelkie za i przeciw. Koleżanki z klasy radziły mi, żebym w żadnym razie się nie przyznawała i żebym wymyśliła jakieś wytłumaczenie, a potem się go trzymała. Później jednak pomyślałam: „Osoba, która wierzy w Boga, nie powinna tak postępować. Tylko co ja teraz zrobię?”. Tak się złożyło, że tamtego wieczora miało miejsce spotkanie w kościele, więc otworzyłam się przed siostrami i porozmawiałam z nimi o sytuacji, w jakiej się znalazłam. Jedna z nich dała mi do przeczytania fragment słów Boga: „Do tej pory ludzie wysłuchali wielu kazań o prawdzie i doświadczyli wiele Bożego dzieła. Jednak pod wpływem zakłóceń i przeszkód wynikających z wielu różnych czynników oraz okoliczności, większość ludzi nie może osiągnąć wprowadzania prawdy w życie i nie może dostąpić zaspokojenia Boga. Ludzie są coraz bardziej niedbali i coraz bardziej pozbawieni pewności siebie. (…) Jedynym pragnieniem Boga jest przekazać te prawdy człowiekowi, potem wpoić człowiekowi swoje drogi, a następnie przygotowywać różne sytuacje, aby wypróbować człowieka na różne sposoby. Jego celem jest to, aby wziąć te słowa, prawdy oraz Jego dzieło, i doprowadzić do wyniku, w którym człowiek może bać się Boga i unikać zła. Większość ludzi, których widziałem, po prostu bierze słowo Boga i uważa je za doktryny, litery, przepisy, których należy przestrzegać. Kiedy zajmują się swoimi sprawami i mówią lub stają w obliczu prób, nie uważają drogi Bożej za drogę, której należy przestrzegać. Jest to szczególnie prawdziwe, gdy ludzie stoją w obliczu wielkich prób; nie widziałem nikogo, kogo praktyka zmierzałaby w stronę bojaźni Bożej i unikania zła” („Jak poznać Boże usposobienie i efekt Jego dzieła” w księdze „Słowo ukazuje się w ciele”). Po przeczytaniu tych słów poczułam w sercu wyrzuty sumienia. Mimo że do pewnego stopnia rozumiałam aspekt prawdy dotyczący bycia osobą uczciwą i nie tak dawno temu sama przeszłam chłostę i dyscyplinowanie związane właśnie z tym aspektem, to w obliczu kolejnej próby wciąż nie byłam w stanie wcielić prawdy w życie. Dobrze wiedziałam, że ściąganie jest czymś złym, ale z troski o własne oceny kompletnie zapomniałam o prawdzie, czyli o tym, że Bóg wymaga od nas, byśmy byli uczciwymi ludźmi. Nie tylko nie składałam świadectwa, ale także przyniosłam wstyd Bogu. Tej nocy nie mogłam zasnąć, ciągle roztrząsając to w swojej głowie. W końcu zdecydowałam, że będę osobą uczciwą i nie będę już przynosić wstydu imieniu Boga, aby osiągnąć własne korzyści. Kiedy podjęłam tę decyzję, zerwałam się z łóżka, włączyłam komputer i napisałam samokrytykę, przyznając się do tego, co zrobiłam. Następnego dnia poszłam do szkoły bardzo wcześnie i wręczyłam moją samokrytykę nauczycielowi, przeprosiłam go za swoje zachowanie i obiecałam, że w przyszłości już nigdy nie będę oszukiwała. Mówiąc to, byłam przygotowana na to, że dostanę zero punktów z matematyki i byłam gotowa zaakceptować każdą karę, jaką wymierzy mi szkoła. Nigdy nawet nie przyszłoby mi do głowy, że nauczyciel pozwoli mi podejść do egzaminu drugi raz. W tamtej chwili nie potrafiłam przestać dziękować Bogu i wychwalać Go z głębi serca: Bogu niech będą dzięki za miłosierdzie, jakie mi okazał! Sytuacja ta uprzytomniła mi, że Bóg zna najtajniejsze zakamarki ludzkich serc i umysłów, a kiedy odłożyłam na bok własne korzyści i zaczęłam praktykowałam prawdę bycia osobą uczciwą, Bóg otworzył przede mną nową drogę i sprawił, że nauczyciel pozwolił mi ponownie podejść do egzaminu. Naprawdę czułam, że Bóg jest przy mnie, obserwując każdy mój ruch i aranżując ludzi, zdarzenia, rzeczy i okoliczności wokół mnie w taki sposób, żebym mogła osobiście doświadczyć Jego autentycznego istnienia. Miłość Boga do mnie jest tak rzeczywista!

Jeszcze większym zaskoczeniem było dla mnie coś, co wydarzyło się kilka dni później. Odbywało się wtedy w szkole uroczyste wręczanie świadectw z wyróżnieniem dla najlepszych uczniów w tym semestrze. Kiedy nauczyciel wyczytał moje nazwisko, pomyślałam, że to pomyłka, i dopiero gdy koledzy i koleżanki z klasy zaczęli coś do mnie mówić, dotarło do mnie, że rzeczywiście otrzymałam świadectwo z wyróżnieniem. Wszyscy moi koledzy i koleżanki z klasy byli naprawdę zaskoczeni, zastanawiając się, jak mogłam otrzymać świadectwo z wyróżnieniem, skoro ściągałam na egzaminie z matematyki. Ja zaś zawołałam bezgłośnie w głębi serca: To wszystko zasługa Boga! Wiem, że nie dostałam tego wyróżnienia za dobre oceny. To Bóg nagradza mnie za praktykowanie bycia uczciwą osobą. Jeszcze bardziej utwierdziło mnie to w przekonaniu, że Bóg naprawdę zawsze jest przy mnie i cały czas nade mną czuwa. Wszystko, co Bóg dla mnie aranżuje, zawsze kończy się dla mnie jak najlepiej.

Teraz coraz większą radość sprawiają mi spotkania i czytanie słów Boga. Mimo że w życiu wciąż ujawniam skażone skłonności, to czegokolwiek bym nie napotkała na swojej drodze, mogę porozmawiać z moimi siostrami i poszukać prawdy płynącej ze słów Boga, aby rozwiązać dany problem. Dzięki takiej współpracy i praktycznemu wsparciu zaczęłam rozumieć coraz więcej prawd i z coraz większa mocą wcielać je w życie. Czuję, że Bóg jest przy mnie i że w każdej chwili może obnażyć mnie poprzez różnych ludzi, różne zdarzenia i rzeczy. Bóg wykorzystuje też swoje słowa, by mnie prowadzić i kierować mną tak, abym weszła w prawdę. Czuję teraz, że moja relacja z Bogiem staje się coraz bliższa i jestem całkowicie pewna, że Bóg Wszechmogący jest prawdziwym Bogiem, że jest Bogiem, który zawsze i wszędzie jest przy mnie i czuwa nade mną, dbając o mnie i chroniąc mnie!

Źródło artykułu: Kościoła Boga Wszechmogącego

„Miłość Boga rozlewa się jak woda źródlana i jest dana tobie i mnie, i jemu, i tym wszystkim, którzy rzeczywiście szukają prawdy i oczekują ukazania się Boga”. Chcesz dowiedzieć się, jak powitać powrót Pana Jezusa? Z radością z Tobą porozmawiamy.