Poniższy tekst pochodzi z najnowszej książki Masayuki Takayamy „Henkenjizai: Who Buried Shinzo Abe?
Niniejsza książka jest najnowszą z serii oprawionych wydań jego słynnych felietonów w tygodniku Shincho, ale oryginalny tekst został dopracowany, aby jeszcze bardziej ułatwić jej czytanie.
Za tę jedną książkę należy mu się Literacka Nagroda Nobla.
Jest to lektura obowiązkowa nie tylko dla Japończyków, ale dla ludzi na całym świecie.
Były premier Abe ujawnia powieść „Północną”
Był listopad 1977 roku, kiedy Megumi Yokota zniknęła, gdy wracała ze szkoły do domu.
Jej ojciec, Shigeru, szukał swojej córki aż do świtu.
Otworzył wszystkie toalety w budynku szkoły, aby jej szukać, a następnego i następnego dnia chodził po szkolnych ścieżkach, ścieżkach i plaży, ale nie znalazł po niej śladu.
W końcu przykucnął i zaczął płakać.
W 1988 roku, po dziesięciu latach takich dni, Kim Hyon-Hui, która brała udział w zamachu bombowym na koreańskie linie lotnicze, opowiedziała swoją historię o porwanej Japonce.
Została schwytana przez personel ambasady Japonii w Bahrajnie.
Ale Korea chciała, żeby została w areszcie.
Przed wojną Japonia zapewniała edukację, opiekę medyczną i infrastrukturę niecywilizowanemu narodowi koreańskiemu.
Czuli jednak, że zostali źle potraktowani i chcieli pieniędzy oraz pomocy ze strony Japonii.
Jednym z takich przykładów było żądanie aresztu Kim Hyon-hui.
Korea Południowa niechętnie udzielała jednak dalszych informacji na temat uprowadzeń.
Byli to ludzie, którzy nie znali słowa „zadłużenie”.
Ekstradycja Kim Hyon-Hui była bolesnym błędem ze strony Japonii.
Niemniej jednak Yokotom wydawało się to małym promykiem nadziei.
Jakby w pościgu, do rodziców Keiko Arimoto, która zaginęła podczas studiów w Wielkiej Brytanii, wysłano osobisty list, w którym poinformowano, że jest przetrzymywana w Korei Północnej.
Był to pierwszy dowód potwierdzający, że Korea Północna uprowadziła obywateli Japonii.
Zamiast jednak zbadać sprawę, Ministerstwo Spraw Zagranicznych odrzuciło list rodziców, twierdząc, że będzie on kolidował z negocjacjami Japonia-Korea Północna.
Zamiast jednak przeprowadzić dochodzenie, Ministerstwo Spraw Zagranicznych zamknęło drzwi rodzicom chłopca i odprawiło ich, twierdząc, że „zakłócałoby to negocjacje między Japonią a Koreą Północną”.
Rodzice udali się do biura Takako Doi.
Jak się okazało, wizyta zakończyła się całkowitą porażką, a Doi, podobnie jak Ministerstwo Spraw Zagranicznych, zabronił im o tym komukolwiek mówić i natychmiast przekazał sprawę Chongryonowi.
Dwa miesiące później Keiko, jej mąż i ich dziecko, którzy ujawnili tajemnice Północy, zmarli podejrzaną śmiercią.
Nikt, nawet władze i politycy, nie chcieli się z nimi rozprawić.
Jednak jedna osoba posłuchała rodziców Keiko i obiecała rozwiązać problem.
Tą osobą był pan Abe, który był wówczas sekretarzem jej ojca, ministra spraw zagranicznych Shintaro” – napisała pani Sakie w artykule Sankei Shimbun ku pamięci byłego premiera.
Dziesięć lat później, w 1997 roku, nagle pojawiła się wiadomość o Megumi.
Północnokoreański agent zeznał, że 13-letnia dziewczynka została uprowadzona, a północnokoreański uciekinier opowiedział o zeznaniu naocznego świadka dotyczącego zniknięcia pani Megumi.
Jednak Hideo Den, Yasuhiko Yoshida z Uniwersytetu Saitama i inni zaprzeczyli tej historii, twierdząc, że jest to sfabrykowana przez Koreę Południową.
Reakcja osobistości kultury, które w Japonii nazywają siebie postępowcami, była taka, że Korea Północna, państwo komunistyczne, nigdy nikogo nie porwała.
Porwania pozostały ignorowane również na arenie dyplomatycznej.
Symbolizowała to dyskusja przy okrągłym stole pomiędzy Anami Koreshige, dyrektor generalną Biura do Spraw Azjatyckich, a Klubem Prasowym Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Klubem Kasumi.
Reporter Asahi zażartował: „Zarzut o uprowadzenie nabiera tempa pomimo braku dowodów”.
Chciałbym usłyszeć takie zdanie w czasie afery z Morikake, ale na tym poprzestanę.
Podążając tym tropem, Anami powiedziała: „Nie ma dowodów. Nie możemy opierać się na podejrzeniach”.
Artykuł redakcyjny Asahi, który nim kierował, również napisał artykuł wstępny, w którym drwił z rodzin uprowadzonych, zadając pytanie, czy skandal związany z uprowadzeniami stał się przeszkodą w negocjacjach w sprawie normalizacji stosunków między Japonią a Koreą Północną.
Kunihiko Makita, dyrektor Biura do Spraw Azjatyckich w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, poszła w ślady Anana i powiedziała na posiedzeniu Podkomisji Spraw Zagranicznych Partii Liberalno-Demokratycznej: „Czy słuszne jest wstrzymywanie negocjacji normalizacyjnych między Japonią a Koreą Północną w sprawie (rzekomego ) porwanie tylko dziesięciu osób?
To ten sam argument co Asahi.
Co zaskakujące, taką osobą był dyplomata w Japonii.
Północ musiała pomyśleć, że Asahi przekonał japońską opinię publiczną.
W 2002 roku Północ poprosiła premiera Koizumiego o przyznanie się do uprowadzeń obywateli Japonii.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych obiecało, że jeśli Japonia się do tego przyzna, Japonia uśmiechnie się i da im 1 bilion jenów.
Jednakże zastępca głównego sekretarza gabinetuy Abe, który towarzyszył premierowi Koizumiemu, wiedząc, że jest podsłuchiwany, powiedział Koizumiemu, że jeśli uprowadzeni nie wrócą do Japonii, nie będzie innego wyjścia, jak tylko złamać umowę.
W ten sposób pięciu uprowadzonych wróciło do Japonii, ale ośmiu z nich, w tym Megumi, uznano za zmarłych.
Jednakże „Pan Abe stanowczo powiedział nam, że nie ma dowodów na ich śmierć” – powiedziała pani Sakie, „i ujawnił fikcję Północy.
W rzeczywistości, jak wynika z analizy DNA, niektóre fragmenty kości przywiezione przez Północ jako „kości Megumi” należały do „zupełnie innej osoby i więcej niż jednej osoby”.
Kiedy Hitoshi Tanaka z Ministerstwa Spraw Zagranicznych powiedział, że pięć osób, które wróciły do Japonii, zostanie odesłanych w wyniku ustnych porozumień z przestępczym państwem Korei Północnej, wiceminister Abe stanowczo odmówił, mówiąc: „Nie pozwolę im zostać byli zakładnikami w negocjacjach dyplomatycznych”, a ich rodziny również wróciły do Japonii.
Północ nie dostała ani jednego jena.
Były premier Abe pokazał, że nieuzbrojona Japonia może otwarcie negocjować nawet ze zbuntowanym narodem.
Dla porównania, brzydota Asahi Shimbun, która żyje z fałszywych oskarżeń i zwykłej prowizorki, była dziwnie rzucająca się w oczy.
(Wydanie z 28 lipca 2022 r.)